W maju napisałem artykuł NA POMOC! Za chwilę premiera kolejnej drukarki 3D. Dziś mamy końcówkę września i nic się w tym temacie nie zmieniło, nowe drukarki 3D mnożą się jak króliki i wkrótce – nie licząc pojedynczych, najbardziej medialnych modeli, nie będzie sposobu aby rozróżnić ich od siebie. Ta sytuacja nie będzie naturalnie trwała wiecznie – podobnie jak w przypadku każdej nowej technologii prędzej czy później zainteresują się nią naprawdę wielcy gracze i uporządkują rynek według swoich surowych, korporacyjnych zasad. Kto zostanie na placu boju? Dziś spróbuję przewidzieć przyszłość…

Na początku pragnę zaznaczyć, iż poniższy tekst dotyczy wyłącznie rynku niskobudżetowych, osobistych drukarek 3D i nie ma absolutnie żadnego związku z urządzeniami droższymi niż 10-15k PLN.

Sytuacja obecna

Według oficjalnych szacunków, podczas ostatniego Dnia Druku 3D w Kielcach zaprezentowano 40 działających drukarek + 3 kolejne w mniej lub bardziej złożonej formie. Z tej liczby można było wyróżnić ok. trzydziestu-paru unikalnych modeli, co stanowi oczywiście nikły procent tego co jest dostępne na rynku na całym świecie. Podejrzewam, że w samych Chinach występuje dwukrotnie więcej, mniej lub bardziej zróżnicowanych względem siebie modeli drukarek 3D. Tak czy inaczej ta sytuacja jest o tyle kuriozalna, co tymczasowa, na temat jej zalet i wad pisałem już w wymienionym we wstępie artykule. Jedno jest pewne – jest tylko kwestią czasu gdy to się zmieni i unormuje, tzn. będzie wyglądało tak jak w pozostałych tego typu branżach.

A w pozostałych branżach wygląda to tak, że mamy kilku liderów, kilku – kilkunastu znaczących graczy oraz masę niszowej lub wąsko wyspecjalizowanej drobnicy. Dla porównania w drukarkach do papieru liderami i/lub znaczącymi producentami są (kolejność alfabetyczna) Canon, Epson, Hitachi, HP, Konica Minolta, Lexmark i Xerox. Nawet jeśli pominąłem kogoś równie ważnego (Oce, Fujitsu, Panasonic etc.) to lista i tak będzie liczyć maksymalnie 10-12 firm. Podobnie jest na rynku notebooków, gdzie mamy do czynienia z dziesiątką znaczących firm: Acer, Apple, Asus, Dell, Fujitsu, HP, Lenovo, Samsung, Sony i Toshiba.

Paradoksalnie na dzień dzisiejszy, mimo tego że rynek drukarek 3D jest świeży mamy bardzo podobną sytuację. Znanych na całym świecie marek jest kilkanaście (kolejność przypadkowa):

  • MakerBot
  • Cube & CubeX
  • Up!3D
  • Solidoodle
  • Ultimaker
  • Leapfrog
  • Felix
  • Printrbot
  • Lulzbot
  • Type A Machines
  • RepRapPro
  • MendelPrusa
  • MendelMax

Reszta modeli to drobnica. W zestawieniu celowo nie wymieniam ostatnich hitów z Kickstartera, czy The Form 1, na które jestem chwilowo obrażony, ponieważ mimo całego hype`u należą one póki co również do kategorii drobnicy, a ich wpływu na rynek nie można na chwilę obecną ocenić? Mimo to, każdego miesiąca na rynku pojawia się przynajmniej kilka nowych modeli, będących w większości przypadków zmodyfikowanymi kopiami w/w rozwiązań. Od czasu do czasu trafiają się pojedyncze perły – niestety, choć stanowią one często zupełnie nową jakość, giną w zalewie wtórnych i mało innowacyjnych kserokopii. Większość nowych twórców drukarek 3D żywi nadzieję, że uda im się przebić do światowego TOP 10, jednakże bez odpowiedniego wsparcia finansowego i marketingowego będą to próby z góry skazane na porażkę. Abstrahując od wyzwań i problemów jakie wiążą się z seryjną produkcją i serwisem urządzeń, to samo zdobycie rozgłosu i wyróżniającej się pozycji w oceanie takich samych lub podobnych drukarek 3D będzie jak wygrana na loterii (może nie Lotto, ale na pewno jakiejś karty-zdrapki).

Tak więc, bez względu czy na rynku pojawi się 500 czy 1000 modeli drukarek 3D, ludzie i tak będą wybierać spośród grona kilku – kilkunastu urządzeń, a reszta będzie miała zastosowanie albo w jakichś niszowych branżach, albo będzie sprzedawana równie niszowymi kanałami pośród znajomych firm lub z polecenia na zasadzie: „mam świetną drukarkę 3D od sprawdzonego i utalentowanego konstruktora; jest dobra i tania!„.

Back to the future…

A teraz wracają do kwestii postawionej w tytule artykułu, niczym Nostradamus przewiduję: za 5-10 lat, na rynku światowym będą liczyć się:

  • MakerBot
  • Cube
  • Up!3D + kolejne 3-4 chińskie modele drukarek 3D, o których jeszcze nic nie wiemy
  • Ultimaker
  • Leapfrog (może?)
  • Buccaneer (może?)

Na rynku polskim przetrwają (ale w marginalnej – w porównaniu z w/w formie):

  • Zortrax
  • Omni3D
  • ZMorph
  • Unique Design (może?)
  • Idea Lab (może?)

Czasu jest mało

Warunkiem przetrwania polskich firm będzie nawiązanie współpracy z tzw. dużym biznesem, czyli jakimś Venture Capital (tak jak uczyniło to Omni3D). Nie widzę możliwości aby ktokolwiek był w stanie odnieść sukces samodzielnie, bez wsparcia w wysokości setek tysięcy / milionów złotych na rozbudowę infrastruktury, zatrudniania pracowników, prowadzenia badań i – być może, publikowania patentów. To, że dziś – tu i teraz, można samodzielnie (lub przy pomocy kilku dobrych kolegów) prowadzić całkiem przyzwoity biznes na produkcji tego typu sprzętu, wkrótce skończy się tak szybko jak się zaczęło. Ten kto prześpi swoją szansę, będzie wspominał po latach niewykorzystaną okazję niczym polski piłkarz możliwość zrobienia kariery w zagranicznym klubie. Rozwój konstrukcji jest ważny, ale jeszcze ważniejsze są odpowiednio ukierunkowana polityka sprzedażowa, a przede wszystkim marketing. Chociaż obecny rozkwit branży druku 3D spóźnił się nieco na falę dotacji unijnych, to gdy tylko one powrócą (a w jakieś formie powrócą) warto po nie sięgnąć i mądrze zainwestować pozyskane w ten sposób środki.

Bo bez istotnego dofinansowania, ani się obejrzymy jak piękna przygoda z drukiem 3D dobiegnie końca. Duzi gracze nie będą mieli skrupułów. Wytną wszystko w pień. I to nie będzie nic osobistego, oni po prostu tak grają w tą grę…

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

11 Comments

  1. Fajny tekst. Ultimaker to nie jest żaden wyróżniający się hit – ot, zaczęli stosunkowo szybko i dlatego stali się rozpoznawalni. Nie postawił bym pieniędzy na ich przetrwanie (chyba, że pod postacią marki).

    A to, że rozkwit drukarek przypadł na dziurę w dofinansowaniu unijnym wyszedł nam na dobre – inaczej na Allegro roiłoby się od składanych po kosztach Prus przez ludzi działających na zasadzie „zakładam firmę – biorę dotację – sprzedaję po kosztach – nie opłaca mi się działać dalej – zamykam firmę – pomarudzę w Internecie jak to prywaciarz w nadwiślańskim kraju jest gnojony” :). Nie moglibyśmy mówić o jakimkolwiek rozwoju rynku czy rodzimych konstrukcjach – nikomu nie opłacałoby się zaczynać walki z czymkolwiek ambitniejszym.

    1. @Fajny tekst – dzięki 🙂

      @Ultimaker – weź pod uwagę następujące rzeczy: Ultimaker ma fajną, zamkniętą konstrukcję i łatwo mu będzie ewoluować w kierunku bardziej kompaktowych rozwiązań + ma opinię najszybszej (lub jednej z najszybszych) drukarki 3D na rynku, jest zatem pod tym względem odpowiednio już spozycjonowany i ma się czym wyróżnić + to (chyba?) jedyna europejska konstrukcja znana i ceniona na rynku amerykańskim. Biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje mi się że dużo prędzej Ultimaker niż Leapfrog / Felix / cokolwiek innego z Europy.

      @dotacje unijne – pełna zgoda; chodziło mi o to, żeby teraz skorzystały z tego w pewien sposób ukształtowane już firmy, a nie jednostrzałowe oszołomy, które przejedzą dotację równocześnie psując rynek (tak jak stało się to m.in. z rynkiem stron www).

      1. rynek stron www to całkiem inny temat
        A z dotacjami to było, hmm, jaką firmę założyć żeby dotacje dostać…,? załóż „tworzenie stron” . Takie teksty nawet w PUP były.

        Żeby nasze Polskie drukarki nie zaginęły, muszą się zakorzenić w głowach Polaków i/lub być tańsze niż zagraniczne

        I wtedy sytuacja może być jak na rynku tabletów, gdzie 40% to „Polskie” produkty

        A w jednostrzałowcach są wyjątki 🙂

    2. Nie ma żadnej dziury na dotacje.W roku 2013 rozdano dziesiątki tysięcy „pakietów startowych”.

  2. Porozmawiamy za 2-3 lata i zobaczymy kto zostanie na rynku 😉
    Prawda jest taka, że zostanie ten, kto zainwestuje w urządzenie spełniające normy, aby mogło być wprowadzone do obrotu na terenie UE. Został wymieniony Zortrax, a uważam, ze przespali dobry start (ba, do tej pory nie ma tych drukarek) – było głośno, było ładnie, ale dalej – preorder za 1900 dolarów. Zarówno cena jak i konstrukcja JUŻ TERAZ szału nie robi, 6-8 miesięcy temu jeszcze można się było zachwycać (również na Kickstarterze). Reszta firm z listy jedzie na tym samym wózku, bazuje na „open hardware”. Najlepszy marketing ma Omni3D ale też może mieć w najbliższym czasie największe problemy – sprzedają w sklepach urządzenia bez CE, nie spełniające norm, choćby EMC. Jak ktoś się tym zainteresuje – może być kwestia odkupu maszyn od nabywców (co bywało praktykowane w świecie elektroniki). Liczę, że w najbliższym czasie w związku z przychodem zainwestują w nowe rozwiązania, bo jako jedyni są najszerzej reklamowani (co przekłada się zapewne na sprzedaż i zysk).

    1. 1. Za dwa-trzy lata na rynku będą ci sami co obecnie + kilku nowych

      2. Co do Zortraxa, to na ten temat dość rzeczowo wypowiedział się Rafał Tomasiak w komentarzu do artykułu o Kickstarterze i Formlabs: https://centrumdruku3d.pl/pietno-kickstartera-czyli-duzo-pieniedzy-duzo-zobowiazan-i-duzo-problemow/. Ja sam wolałbym poczekać z komentarzami do momentu, aż drukarka faktycznie pojawi się w sprzedaży. Może będzie tak jak piszesz, może poprzeczka zostanie zawieszona tak wysoko, że pozostanie walka o srebrny medal? Czas pokaże…

      3. Co do Omni3D i innych firm jadących na tym samym wózku – wózek Omni3D różni się od innych tym, że jadą nim również Bartłomiej Gola i Tomasz Czapliński. Ty widzisz w tym „najlepszy marketing”, ja widzę pieniądze większe od tych, które zdobył Zortrax na Kickstarterze. Pieniądze raczej pomagają niż przeszkadzają w zdobywaniu rynków.

      4. Natomiast w kwestii jakości konstrukcji i spełniania norm – zgoda, ale niestety przykład Netscape`a pokazuje, że wcale nie trzeba mieć najlepszego produktu aby zmonopolizować rynek i wyciąć konkurencję. Czasem wystarczy bogaty właściciel…

      1. Zortrax jedynie może zawojować dobrze dopracowanym softem. Na rynku jest wiele konstrukcji ultimakero czy replikatoro podobnych, czego w momencie prezentacji renderów Zortraxa nie było. W ciągu 6 miesięcy rynek momentalnie się rozwinął. Sam czekam z ciekawością na Zortraxa, bo informowali, że będzie dedykowany, komercyjny soft do drukarki. Leapfrog (dziwne, że dopisałeś „może”) będzie na rynku, bo drukarki są solidne i mają dobrą reklamę, Buccaneer to chwilowa zajawka, bo tu idą na ilość nie na jakość i rynek to zweryfikuje szybko.

        1. @ Leapfrog – jako jedyni nie przedstawili póki co kolejnego modelu drukarki 3D. Jeżeli w przyszłym roku nie zaprezentują czegoś spektakularnego, to na jednym Creatr`orze daleko nie zajadą…

          1. No ale dual Leapfroga i tak lepszy jest od wielu, które umieściłeś na początku listy tych „co zostaną” 😉 Ba, z jednym extruderem też moim zdaniem je „zamiata”.

          2. I znowu wracamy do kwestii marketingu i reklamy. Niedawno wyszedł nowy Ultimaker. Nawet jeśli nie różniłby się od jedynki niczym więcej jak stylową, białą, aluminiową obudową to i tak by schodził jak ciepłe bułki, a wszyscy chwaliliby go za nowoczesny design.

            Najlepszym przykładem jest tutaj Apple, które od śmierci Jobsa wypuszcza coraz słabsze nowe wersje iPhonów, ale mimo to bije rekordy sprzedaży. I choć zgadzam się, że tego typu polityka jest krótkowzroczna i sprowadza się trochę do podcinania gałęzi na której się siedzi (czyli pompowanie balona oczekiwań konsumentów a potem i ich niespełniania), to udowadnia, że póki co jest niezwykle skuteczna.

            Zatem Leapfrog może mieć nawet najdoskonalszą konstrukcję na świecie a i tak będzie tracił pole względem firm, które będą co jakiś czas wystawiać do sprzedaży nowsze konstrukcje.

            Z resztą po co szukać daleko – w Polsce jest taka fajna firma – Unique Design, która co chwila wypuszcza coraz to inną, lepszą i doskonalszą konstrukcję. Jej główny konstruktor i designer, zamiast odcinać kupony od tego co już stworzył, cały czas próbuje wymyślić coś nowszego, lepszego etc. I tak w nieskończoność….

            🙂

          3. … i tak trwoni ciężko zarobione pieniądze 🙂 🙂 🙂

            Wiadomo – marketing jest najważniejszy – bez tego nawet najlepszy produkt się nie obroni na tle szumnej konkurencji. Czas pokaże a ja mogę już zapowiedzieć większe zmiany na początku grudnia, bo nowy rok ’14 = nowa jakość.

Comments are closed.

You may also like