Ok., to tylko taki tam sobie żart na początek tekstu… Trochę w stylu słynnego prima aprilisowego żartu z MakerBotem :-).  Ditto Pro to kanadyjska drukarka 3D, która wkrótce ma mieć swoją premierę. Za konstrukcją stoi firma Tinkerine, która stworzyła która stworzyła swego czasu drewnianą drukarkę 3D do samodzielnego montażu – Litto i jej powiększoną wersję Ditto+. W sumie nic nadzwyczajnego… Generalnie nie pisałbym o niej, gdyby nie wspomniana w tytule kwestia uderzającego podobieństwa do Pi autorstwa Omni3D. A jest to o tyle ciekawe, że Pi wygląda uderzająco podobnie do zdobywcy dofinansowania na Kickstarterze – Zeepro Zima, który z kolei wygląda jak… drewniane Litto i Ditto+. Ewolucja czy dewolucja – oto jest pytanie?

Najpierw jednak jeszcze kilka słów o Ditto Pro. Drukarka 3D jest na razie na etapie ślicznie wyglądających renderów, nie mniej jednak można założyć, że będzie funkcjonować na dokładnie tej samej zasadzie co jej drewniane pierwowzory. Obudowa ma być wykonana z aluminium. Drukarka 3D ma drukować wyłącznie z PLA, ale nie powinno stanowić to większego problemu, gdyż z godnie z zamysłem jej twórców ma być kierowana przede wszystkim na rynek edukacyjny, gdzie ten materiał będzie miał bardzo dobre zastosowanie. Cena urządzenia ma wynieść ok. 1900 $ a czas oczekiwania na realizację zamówienia ma wynieść standardowo 2-4 tygodnie.

Ditto Pro 01

Specyfikacja techniczna:

  • obszar roboczy: 22,5 x 16,5 x 20,5 cm
  • średnica filamentu: 1,75 mm
  • rodzaj filamentu: PLA (brak podgrzewanego stołu)
  • rozdzielczość drukowanej warstwy: 0,05 – 0,3 mm
  • elektronika: RAMPS 1.4, ATmega2560, A4988

A teraz w kwestii podobieństw w/w drukarek 3D względem siebie… Z tego co udało mi się ustalić (choć mogę się mylić!), pierwszą tego typu konstrukcją było faktycznie Litto autorstwa Tinkerine. Później pojawił się Zeepro Zim, którego konstrukcja ewidentnie była wzorowana na tym urządzeniu z tą różnicą, że była w pełni metalowa. Posiadała również w standardzie dwie głowice oraz podgrzewany stół, umożliwiając użytkownikom druk z ABS. Dlatego mimo rażącego podobieństwa do Litto & Ditto+, pozwoliło to twórcom tej drukarki 3D zebrać na Kickstarterze aż 347 tysięcy $.

Źródło: www.kickstarter.com

Źródło: www.kickstarter.com

Gdy kampania Kickstarterowa Zeepro Zim wciąż trwała, na koniec października zeszłego roku miałem okazję gościć w Omni3D i jako jeden z pierwszych oglądać gotowe Pi. Drukarka była przygotowywana do udziału w nadchodzącym 3D Printshow w Londynie, gdzie miała zostać po raz pierwszy zaprezentowane światu. Pi jest uboższe w stosunku do Zeepro Zim jeśli chodzi o parametry techniczne (brak podgrzewanego stołu, tylko jedna głowica, mniejszy obszar roboczy), jest za to zdecydowanie bardziej przystępne cenowo. Tak naprawdę posiada tylko jeden poważny handicap – akrylową obudowę, podatną na zarysowania i pęknięcia.

Źródło: www.omni3d.com

Źródło: www.omni3d.com

Opisywane powyżej Ditto Pro jest za to wyłącznie metalową wersją drewnianych pierwowzorów.

Co z tego wszystkiego wynika? Generalnie to… nic. Z jednej strony jest raczej mało prawdopodobne aby trzy niezależne grupy konstruktorów z trzech różnych państw na świecie wpadło w mniej więcej tym samym czasie na pomysł stworzenia tak samo wyglądającej drukarki 3D i na dodatek postanowiło każdorazowo wykorzystać do tego akurat białą obudowę. Tym samym kwestia kopiowania pomysłów nawzajem od siebie wydaje się być oczywista. Z drugiej jednak, każda z drukarek 3D jest na swój sposób unikalna, posiadając inne parametry techniczne i nieco inne przeznaczenie. Jedyne co je łączy to konstrukcja przypominająca ekspres do kawy.

Można zatem założyć, że:

  • Litto i Ditto+ to niskobudżetowe drukarki 3D do samodzielnego montażu o dość nietypowym kształcie
  • Zeepro Zim to rozbudowana niskobudżetowa drukarka 3D mająca ambicje stać w jednym szeregu z MakerBotem czy Ultimakerem
  • Pi to tania drukarka 3D tzw. „first entry level
  • Ditto Pro to aluminiowa wersja drewnianego Ditto+, stanowiąca swoistą kontynuację drukarek z tej serii, przeznaczona dla szkół i uczelni.

Koniec końców wszyscy producenci drukarek 3D na całym świecie poruszają się w obszarze tych samych rozwiązań konstrukcyjnych, ulepszając jedynie poszczególne parametry – i jeśli jest taka możliwość, poprawiający odrobinę ich wygląd i stylistykę. A nawet jeśli uda im się zaprojektować coś naprawdę unikalnego – jak portugalskiemu BEETHEFIRST, to można być pewnym, że za chwilę przyjdzie 3D Systems i to skopiuje 🙂

Źródło: www.3ders.org

Paweł Ślusarczyk
Jeden z głównych animatorów polskiej branży druku 3D, związany z nią od stycznia 2013 roku. Twórca Centrum Druku 3D - trzeciego najdłużej działającego medium poświęconego technologiom przyrostowym w Europie. Od 2021 r. rozwija startup GREENFILL3D produkujący ekologiczny materiał do druku 3D oparty o otręby pszenne.

2 Comments

  1. Wszyscy od siebie copy&paste’ują. A przynajmniej wzornictwo i samą mechanikę drukarek 3d. Powstała na przykład spora liczba różniących się od siebie mniejszą lub większą liczbą modyfikacji Prus i3 albo Delt. Tych pierwszych bo to sprawdzona i pewna konstrukcja. Tych drugich bo to nietypowa (duże pole robocze ale w osi Z) konstrukcja i w większości przypadków KIT zawiera mało części = szybko się ją składa. Oryginalnych (czyt. z całkowicie odmienną mechaniką) drukarek 3d na razie jest jak na lekarstwo. No może Wally oraz Simpson są jakimiś nowalijkami 🙂 http://www.3dprinter.net/reprap-morgan-to-be-first-3d-printer-under-100, http://www.3ders.org/articles/20130612-introducing-experimental-delta-printer-simpson-reprap.html.

  2. Wally,Simpson… A Tuga, Sextupteron – choć może maszyny o 6 stopniach swobody to może trochę jeszcze za dużo, bo elektronik do tego jak na lekarstwo. Może warto też wspomnieć też o prezentowanych przez Kamila z Omni3d na wystawie w Nowym Yorku drukarkach zrobionych ze złomu komputerowego – tutaj nie ma mowy o powtarzalności – każda sztuka jest inna

Comments are closed.

You may also like